KS08 2

Kurs sokolniczy - Czempiń 2008

W roku 2004 znowelizowano prawo łowieckie, w którym po raz pierwszy pojawiły się nowe, sokolnicze uprawnienia do polowania. Określono warunki ich uzyskania, zakres szkolenia oraz zasady egzaminowania. W ten sposób, sprawy prowadzone dotychczas przez Gniazdo Sokolników przeszły formalnie do kompetencji Zarządów Okręgowych PZŁ, podobnie jak w przypadku uprawnień podstawowych czy selekcjonerskich. W konsultacji z Zarządem Głównym PZŁ ustalono jednak iż, ze względu na bardzo małe zainteresowanie tą dziedziną, szkolenia będą prowadzone centralnie dla całego kraju. Natomiast egzaminy w tym zakresie prowadzą dotychczas trzy Zarządy Okręgowe PZŁ – w Krakowie, Lesznie i Włocławku. Kursy sokolnicze tradycyjnie odbywają się w Stacji Badawczej PZŁ w Czempiniu, będącą od lat głównym punktem szkoleniowo-organizacyjnym polskiego sokolnictwa.
Tegoroczny kurs, który odbył się w dniach 20-24 sierpnia, był rekordowy pod względem frekwencji. Wzięły w nim udział 23 osoby z różnych regionów kraju – Małopolski, Lubelszczyzny, Śląska, Mazowsza, Mazur i Pomorza. Osobliwością było również to, iż wśród uczestników mieliśmy największy do tej pory udział Pań, których obecność zawsze dobrze wpływa na nasze, z reguły męskie środowisko myśliwych i sokolników. Podobnie jak różnorodność pochodzenia „kursantów”, różne też były ich profesje – od uczniów Technikum Leśnego, studentów leśnictwa, do lekarza chirurgii i prokuratora. Większość stanowili członkowie lub stażyści PZŁ a wszystkich do Czempinia przywiodła ta sama pasja i zainteresowania, stąd atmosfera była od początku miła i koleżeńska.
Dzień rozpoczynał się poranną obsługą ptaków łowczych – wynoszeniem z sokolarni, nauką noszenia na rękawicy, sadzania i wiązania na siedziskach, na których spędzały dzień w towarzystwie opiekunów. Potem, na werandzie domku myśliwskiego odbywało się 6 godzin wykładów z przerwą obiadową a następnie około godz. 17.00 zajęcia praktyczne - układanie i treningi ptaków łowczych. Wieczorami oglądano filmy o tematyce sokolniczej lub prowadzono dyskusje w luźniejszej, biesiadnej atmosferze. Zajęcia prowadzili doświadczeni sokolnicy – instruktorzy: Grzegorz Dzik z Warszawy, Rafał Kruk z Wolsztyna oraz autor niniejszego artykułu. Program szkolenia obejmował szeroką  tematykę (szerszą niż zakres egzaminu) przygotowującą do utrzymania, układania i pracy z ptakami łowczymi, która wyglądała następująco:

  • - historia i współczesność sokolnictwa
  • - język sokolniczy
  • - społeczne aspekty uprawiania łowiectwa i sokolnictwa
  • - prawo w zakresie sokolnictwa i posiadania ptaków drapieżnych
  • - morfologia i anatomia ptaków
  • - prawidłowe warunki utrzymania ptaków łowczych
  • - ogólna wiedza na temat pierzenia ptaków łowczych
  • - ptaki drapieżne używane w sokolnictwie
  • - wyrób i używanie akcesoriów sokolniczych
  • - układanie, trening kondycyjny i polowanie z jastrzębiem
  • - układanie, trening i polowanie z sokołami
  • - psy podsokole
  • - ucieczki i zagubienia ptaków łowczych 
  • - profilaktyka i leczenie ptaków drapieżnych
  • - podstawy hodowli ptaków łowczych
  • - charakterystyka i rozpoznawanie krajowych gatunków ptaków drapieżnych
  • - reintrodukcja sokoła wędrownego w Polsce

W ciągu 26 godzin wykładów i 12 godzin zajęć praktycznych uczestnicy kursu mieli możliwość poznania  teorii, praktyki oraz wymogów w powyższych tematach. Sokolnictwo jest bowiem dziedziną piękną i fascynującą ale w praktyce również bardzo wymagającą, na co zwracamy uwagę  wszystkim zainteresowanym. Owszem, samo posiadanie ptaka łowczego w wolierze czy na uwięzi nie wymaga aż tak dużego zachodu, ale też … to jeszcze nie sokolnictwo. Jego cała sztuka naprawdę zaczyna się od rozpętania ptaka i puszczenia z rękawicy do swobodnego lotu. Dla nas - instruktorów i praktykujących  sokolników, tych kilka dni spędzonych wspólnie na zajęciach pozwala na poznanie i wstępną ocenę ludzi – ich zaangażowania, predyspozycji oraz możliwości uwzględniających warunki zawodowe a nawet rodzinne. Zdarza się bowiem, że podstawą możliwości układania ptaków jest ułożenie żony (no, znacznie rzadziej męża)  – … a z tym bywa różnie.  Aktywne uprawianie sokolnictwa to pewien styl życia zarówno sokolnika, jak i jego rodziny, na który nie wszyscy się decydują, godzą lub mogą sobie pozwolić. Dlatego, od samych zainteresowań (nawet popartych kursem) do polowania z ptakami łowczymi jest jeszcze dość długa i wyboista droga, o czym uczestnicy się dowiedzieli a niedługo będą mogli się przekonać.
Tradycją kursów jest również wspólna biesiada wszystkich uczestników z instruktorami, która zwykle odbywała się ostatniego wieczoru. Tym razem jednak zorganizowaliśmy ją dzień wcześniej, co ma ważne uzasadnienie praktyczne – następnego dnia nie trzeba … wsiadać za kierownicę. Wszak wiemy, iż biesiaduje się zwykle miło, długo i w dobrym samopoczuciu, czego nie można powiedzieć o dniu następnym. Z okazji biesiady  niespodziankę sprawiła nam aura, sprowadzając nocą bodaj największą tego lata ulewę. I chociaż kilka osób przemokło do nitki, nie zakłóciło to radosnej, biesiadnej atmosfery. Jednak, jak mówi porzekadło (moje) – wszystko miłe co się szybko kończy. Kiedy w niedzielne południe nadszedł czas rozstania i powrotów na twarzach było widać żal, którego nie rozproszyło wręczenie ładnych pamiątkowych dyplomów i zaświadczeń. Uczestnicy wymieniali się adresami i telefonami, sprzątali obejście, pakowali bagaże, … niektórzy ukradkiem ocierali jakąś łezkę. I chociaż jakoś nikomu nie było śpieszno do domu, powoli ubywało ludzi i samochodów. Wieczorem pod domkiem myśliwskim, gdzie od pięciu dni  gwar nie ustawał od rana do nocy, zrobiło się znowu cicho i spokojnie - … przez chmury zaglądały ostatnie promienie słońca, z pobliskich wolier cicho pokrzykiwały bieliki i orły przednie.

Opracował: Henryk Mąka